sobota, 19 marca 2011

A pogoda swoje...

Niestety, pogoda najpierw zachwyciła, więc więcej mnie w domu nie było, jak byłam, a potem wróciła zima, a właściwie jesień.
Przez silne wiatry za oknem przelatują mi gałęzie zamiast ptaszków. Zimno, mokro i baaardzo sennie. Do tego córcia próbuje mi udowodnić, że mozna miec sporo energii do zabawy juz od 6.00. Niestety, jeszcze mnie nie przekonała, ale nadal usilnie się stara.
Wynikiem tego wszystkiego jest zastój twórczy. Kawy nie piję, więc jedyną możliwością, by przetwrać długi dzień jest wspólna drzemka z córką w południe. Liczę jednak na to, że to ostatnie podrygi zimy i zapał do pracy wróci.

Choć tez nie jest tak, że nic nie robię. Dziubię sporo, ale wszystko zaczynam, robie do połowy i ... zaczynam nową rzecz. W kolejce do ukończenia czekają: bolerko (brak tylko guziczków), sweterek dla córeczki(mała posiała mi szydełko i musze dokupic odpowiedni rozmiar , bo ciut mniejszym wyszła mi spora róznica, więc i naprułam się tez trochę), sweterek dla malej kolejny(jest juz 1/3, mam nadzieję, że szybko go skończę), komin (połowa została). Do tego na wykończenie, ozdobienie i wypchanie czeka zestaw zabawek, kolejne zabawki czekają na zszycie(już wykrojone), w kolejce do maszyny tupta tez torba.

Niestety, jestem pewa, że niektóre rzeczy jeszcze długo poczekaja, bo za tydzien wybieram się na kurs filcowania, więc pewnie kolejne tygodnie poświęcę dłubaniu w czesance :)

Nie pozostaje mi nic innego, jak odejśc od komputera i zasiąść do drutów i szydełka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz