niedziela, 16 października 2011

Chorobowo

Przyszła jesień, więc po kolei wszyscy robią się pociągający. Choróbsko dopadło mnie, potem z przedszkola wróciła zakatarzona córcia, teraz mąż nosem pociąga. Ostatecznie żeńska część rodzinki truje się antybiotykami, ale inaczej sie już nie da (sprawdziłam wszystko, co możliwe), więc siedzimy w domku. Byłoby pięknie, bo przecież tyyyle czasu powinnam teraz mieć na dłubanie. Jednakże córka ma inną wizję spędzania współnego czasu -  na nieszczęście dla robótek - bardzo obsorbującą  ;)
Udaje mi się jednak wygospodarować chwilę późnym wieczorem ( raczej juz nocą) na choćby króciutkie podłubanie, bo najzwyczajniej w świecie, brakuje mi tego.
Takim też mozolnym trybem powstaje drugi kolczyk do szmaragdowozielonej ważki sutaszowej i wisior do szaro-różowych kolczyków. Mam zamiar też jutro zszyć sweterek dla córy, bo czekał bardzo długo na wykończenie.

1 komentarz: